poniedziałek, 25 maja 2015

Wędkowanie jest fajne

Sezon wędkarski (ten dla mnie) się zaczął. Czas spędzany na wodzie, z wędką w dłoni jest bezcenny. I tak oto pewnego poranka po raz kolejny wybrałem się z zamiarem złowienia jakiegoś reprezentanta grupy drapieżników. Po raz pierwszy w tym roku przyszło mi do głowy zapakować na pokład łodzi aparat. Wyszedłem na tym dość dobrze, bo ryby nie miały tego dnia apetytu a ja miałem mały przerywnik od machania kijem. Wschód słońca zaliczony.
 
                      

czwartek, 21 maja 2015

Leń

Wybraliśmy z grupą znajomych na domek. Lokalizacja w środku lasu, trochę kombinacji aby tam dojechać, sportowe zawieszenie niektórych pojazdów przeżyło traumę podczas jazdy po leśnych drogach gdzie częściej niż auta pojawiają się sarny. Domek wynajęty na noc a więc wieczorem lekko zakrapiany grill (w sumie po to tam pojechaliśmy). W bagażniku tradycyjnie miałem aparat, tylko po przebudzeniu o poranku poczułem niesamowite przyciąganie do nieznanego mi wcześniej łóżka. Mimo że obce i nie mieliśmy ze sobą przyjemności obcować to ciągnęło mnie niesamowicie. Kątem oka widziałem mgłę unoszącą się nad stawem znajdującym się na terenie posesji którą okupowaliśmy. To też nie pomogło. Wyzwoliłem się od tyrańskiej wersalki sporo za późno. Pozostało tylko patrzeć na oświetlane wschodzącym słońcem niebo i zwierzaki na spacerze... kolejny dowód na to że fotografia wymaga poświęceń.





wtorek, 12 maja 2015

Obudzony

Mieszkanie ze współlokatorami ma swoje plusy i minusy. To, że wstają rano do pracy i nie ma opcji żeby mnie nie obudzili (czyt tego chcą czy nie chcą) też można dwojako postrzegać. Tego poranka obudzili mnie, czyli dzień jak co dzień. Po chwili leżenia i przemyśleń, skoro do pracy mam dopiero na późną godzinę a pogoda sprzyja stwierdziłem, że czas ten można spożytkować jakoś inaczej niż na prasowanie pościeli plecami.  Aparat w dłoń i wylądowałem kilkaset metrów za miastem :) poranny rozruch na rowerze, rześkie powietrze, kilka zdjęć i miałem jeszcze cały dzień do dyspozycji :) 




niedziela, 3 maja 2015

Czas...

Zaczęło się od błogiej niedzieli. Bez zbędnego pośpiechu, korzystając z pogody wybraliśmy się na spacerniak po otwartej w ubiegłym roku, zmodernizowanej plaży miejskiej. Czasu była masa, wietrzenie udane. Zobaczyłem też, że plaża i przystań stanowią całkiem ciekawe miejsce na zdjęcia. Drugie spostrzeżenie to zachodzące słońce. Zachodzące dokładnie "po drugiej stronie" jeziora. Od razu zrodziła się myśl że będzie to fajne miejsce na fotografowanie tego zjawiska. Trzeba było tylko trafić na odpowiednią pogodę. Dzień taki nastał bardzo szybko, przyznam, nie mogłem się doczekać. Po całym dniu pracy wpadłem tylko do domu po aparat, spakowałem tyłek do samochodu i szybko nad wodę. Czasu miałem w tym momencie niewiele, skończyłem pracę o godzinie 19, nie wiedziałem kiedy dokładnie dzień się kończy więc pośpiech był wskazany. Ale udało się, zdążyłem. Wcześniejszy pośpiech sprawił, że udało mi się zająć wygodne miejsce na molo, rozłożyć statyw i katować body aparatu na dłuższym czasie naświetlania. Jak boli mnie jeszcze brak szarego filtra, wiem to tylko ja (zakupione szkło już w drodze). Zrobiłem kilka zdjęć i wiem, że miejsce jest "do poprawki". Może jak będę miał więcej czasu, a przede wszystkim jak będzie chociaż trochę cieplej. Dłonie zmarzły mi niesamowicie!